niedziela, 22 września 2013

ninth.

Ana

Była trzecia trzydzieści nad ranem, kiedy to tata próbował mnie obudzić. Stwierdził, aż nadto głośno, że to już ten czas. Biegał tam i z powrotem, próbując mnie przy tym wyciągnąć z łóżka, zanim zaczęłam być świadoma całej sytuacji. Lisa starała się stać spokojnie ze spakowanymi torbami przed drzwiami. Tata spędził pięć minut na szukaniu swoich kluczy i zastanawiałam się jak on się zachowywał, kiedy to ja miałam się urodzić. Miał tylko 19 lat.

Pielęgniarki odprowadziły Lisę, a mój tata został w tym czasie w holu. Usiadłam na krześle w poczekalni. Nie rozmawiałam ze swoją własną matką tak dawno, że nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy był ostatni raz. Myślałam o niej dużo, odsuwając na bok ból, który czułam, wiedząc, że nawet nie próbowała się ze mną skontaktować.

- Tato, proszę usiądź, przerażasz mnie.- westchnęłam. Myślałam, że zaraz zacznie czymś rzucać, kiedy go wyrzuci z pokoju Lisy by ta mogła trochę odpocząć.  Nie była jeszcze na to gotowa. Tata westchnął, siadając obok mnie.

- Jestem po prostu... niespokojny.

- Naprawdę? Nie zauważyłam.

Zarzucił rękę wokół mojego ramienia. - Wiesz, że cię kocham, prawda? I choć wiem jak  chora jest twoja matka, wiem, że ona też cię kocha.

Zaśmiałam się gorzko. - Tak. - w szpitalu było zupełnie cicho.

- Ona zrobiła to. Pozwoliła się zatracić. - tata pocałował mnie w czubek głowę.

- Nie rozmawiajmy o tym. - mruknęłam.

Godziny ciągnęły się. Moje plecy zaczynały boleć od ciągłego opierania się o plastikowe krzesło. Blado pomarańczowe ściany przyprawiały mnie o ból głowy.  Potem wszystko zaczynało przyśpieszać. Lekarze i pielęgniarki zaczęli wybiegać i wbiegać do sali Lisy zakazując nam tam wchodzić. Wyłapałam niektóre słowa o tym, że dziecko jest przyduszone i jest to nagły wypadek, przed tym jak tata zdezynfekował dłonie i zostaliśmy rozdzieleni.

Pielęgniarka posadziła mnie z powrotem na to cholerne krzesło, na którym siedziałam w ciągu ostatnich sześciu godzin.

- Czy wszystko będzie z nim dobrze? - zapytałam otwarcie.

Pielęgniarka uśmiechnęła się ciepło. - Wszystko z nim będzie w porządku, obiecuje ci.

Olivier Michael urodził się o 9:38 rano. Był strasznie malutki, ale całkowicie zdrowy i miał najbardziej rozczulający wzrok jaki kiedykolwiek widziałam.

Pozwolili mi go potrzymać, a ja nie mogłam przestać na niego patrzeć. Szeptałam do niego, a kiedy zasnął, zabrali go ode mnie. Otarłam łzy, biorąc pod rękę tatę, który nie przestawał się uśmiechać przez cały dzień.

Po spędzeniu tylu godzin w szpitalu, zaczęłam czuć się trochę nieswojo. Oparłam się o framugę drzwi, obserwując jak Lisa i tata patrzą na Oliviera w zachwycie. Czułam się w tym momencie jak intruz, który nie ma do niczego prawa.

Tata dał mi kluczyki do samochodu, kiedy powiedziałam mu, że jestem strasznie zmęczona.

- Mam zamiar zostać tutaj z nimi na noc. Zostaniesz sama w domu?

- Tak. - uśmiechnęłam się patrząc na Lisę. - Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam tu być.

Lisa chwyciła moją dłoń. - Nie było innej opcji. Jesteśmy rodziną.

Po zaplanowanym powrocie do domu, zanim miałam iść spać, chwyciłam za telefon. Przewijając kontakty wzięłam głęboki oddech, przykładając słuchawkę do ucha.

Usłyszałam sygnał wybierania, a później włączyła się poczta głosowa. - Cześć mamo, tu Ana, wiesz.. Twoja córka. - to był zły pomysł. -  W każdym razie chciałam dowiedzieć się co u ciebie. Nie rozmawiałyśmy przez dłuższy czas. Mam nadzieję, że wszystko u ciebie okej. Zadzwoń jeśli będziesz chciała.

Przeciągnęłam się ze zmęczenia i zeskoczyłam z krzesła w kuchni. Powlokłam się w storę schodów, kiedy usłyszałam pukanie w tyle drzwi.

Justin opierał się o framugę drzwi. - Hej.

Uśmiechnęłam się. - Hej. - moje powieki zaczynały być ciężkie.

- Byłem tu w południe, ale nikogo nie było.

- Lisa urodziła dziś rano. - skinęłam głową. - Nazwali go Olivier.

-Ładne imię. - Justin powiedział w zamyśleniu. - Gratulacje. - jego uśmiech przyprawił mnie o szybsze bicie serca. Przygryzłam wargę.  Jego oczy śledziły każdy mój ruch, ale szybko wrócił do patrzenia mi prosto w oczy. - Jesteś teraz zajęta?

- Właśnie miałam się zdrzemnąć. Ale jeśli chcesz możesz wejść na chwilę? Zamówimy pizze.

Justin uśmiechnął się. - Okej. - powiedział wchodząc do środka.


Dni mijały szybko, aż to momentu ostatniej nocy przed pierwszym dniem szkoły. Nie widziałam Justina, odkąd ostatnim razem przyszedł i oboje zasnęliśmy na kanapie. Kiedy się obudził, mruknął coś pod nosem i wyszedł. Nie widziałam go na zewnątrz, ani też więcej nie przyszedł. Tęskniłam za nim.

Wierciłam się przez całą noc.  Kiedy to budzik zadzwonił o 6 rano, po trzy godzinnym śnie powinnam być bardziej podekscytowana. Byłam przecież w ostatniej klasie. W końcu dopięłam tego, po tych wszystkich okropnych latach w szkole. W których wciąż nie mogłam odnaleźć siebie.

Tata uspokajał mnie przez całą drogę do szkoły, że wszystko będzie w porządku. To był tylko jeden rok i znajdę masę przyjaciół. Wjechaliśmy na parking.

- Dobra wysiadam.

- Idź. - pocałował mnie w głowę. - Miłego dnia.

Mruknęłam coś w odpowiedzi, zarzucając torbę na ramię. Uniosłam wysoko głowę i weszłam do głównego budynku. Jedyny sposób na przetrwanie jest udawanie pewnego.

Sekretarka dała mi plan zajęć i mapkę szkoły. Jej głos był obrzydliwie miły, gdy życzyła mi powodzenia. Spojrzałam w dół na plan zajęć, nie mając bladego pojęcia jak mam się tam dostać.

Poczułam na sobie wzrok gapiów, kiedy udałam się do mojej szafki. Popatrzyłam na zamek i na kod w mojej ręce. Po kilku nieudanych próbach, jęknęłam. Usłyszałam chichot Emily i przeklęłam w duchu.

- Pokaż to. - zachichotała ponownie wklepując kod i otwierając szafkę z łatwością. - Tak długo się nie widziałyśmy! - to była rozmowa, której nie mogłam uniknąć.

- Byłam zajęta. - powiedziałam przeciągle. To była jedyna wymówka jaką miałam.

- Cóż, witaj w naszej szkole. Oficjalnie piszę się na twojego przewodnika w tym pierwszym dniu.

- Cudownie - powiedziałam. Uśmiechnęłam się by nie mogła wychwycić mojego sarkazmu.

Odwróciłam się i poczułam ulgę, kiedy zobaczyłam Justina otwierającego swoją szafkę, kilka kroków ode mnie. W końcu znajoma twarz. Zmarszczyłam brwi, kiedy widziałam ludzi przechodzących obok niego i śmiejących się. Kilku z nich szydziło z niego. Z kamiennym wyrazem twarzy czekał wyprostowany przy pustej szafce, czekając, aż przestaną.

- Fajne wakacje nie, Bieber? - jeden z nich zadrwił.

Widziałam jak jego pięści zaciskają się wokół zeszytu z okładką o kolorze marmuru. Zacisnął usta i zatrząsnął szafkę tak mocno jakby chciał ją zepsuć.Odwrócił się patrząc na wszystkich po czym odszedł w dół korytarza.

Zatrzymał się przede mną i nasze oczy złapały kontakt. Chciałam coś powiedzieć, iść z nim, ale czułam jakbym nie mogła się poruszyć. Poszedł korytarzem, zanim mogłam wykonać jakikolwiek ruch. Emily zachichotała.

- Nie czujecie się winni za podśmiewanie się z niego. - warknęłam.

Emily wywróciła oczami w taki sposób, że miałam ochotę ją uderzyć. Westchnęła poirytowana. - Dlaczego wciąż drążysz temat. Ludzie tacy jak my nie zadają się z kimś takim jak on.

- A jakim typem osoby zakładasz, że jestem? - skrzyżowałam ręce na piersi.

Emily ponownie przewróciła oczami. - Mówię tylko, że przekonasz się prędzej czy później. Teraz chodź. - ujęła mnie pod rękę. - Pokaże ci gdzie odbędzie się lekcja wychowawcza.

Mój dzień zbliżał się do samych wrót piekieł. Ciągle się gubiłam i byłoby to niedorzeczne przyjść spóźnionym do klasy, kiedy nawet dobrze zajęcia się nie zaczęły.

Podczas lunchu byłam zmuszona słuchać plotek Emily, Bobby'ego i reszty o kompletnych pierdołach. Wszyscy zaprotestowali, kiedy odrzuciłam propozycje odprowadzenia mnie do klasy na kolejną lekcję. Musiałam iść do szafki i chciałam mieć chwilę przerwy od nich.

Umieściłam klika książek w szafce, ale byłam czujna, w przypadku gdyby Justin był gdzieś w pobliżu. Przyszedł i otworzył swoją szafkę i wrzucił kilka rzeczy do niej i ponownie zatrzasnął. Podbiegłam w jego kierunku, zanim zdążył odejść. Oczywiście, że ludzie zatrzymali się myśląc, że idę wyśmiewać się z niego jak reszta.

Wyglądał na zaskoczonego, kiedy podeszłam. - Wiesz gdzie jest klasa fizyczna? - zapytałam.

Popatrzył na mnie tym samym pustym spojrzeniem, którym patrzył na wszystkich innych. - Na górze, po prawej stronie. Będziesz wiedzieć, że to ta klasa, kiedy ją zobaczysz. - mruknął.

- Możesz mi pokazać?

Popatrzył na mnie. - Muszę iść do klasy. Dasz sobie radę. - powiedział szybko odwracając się w przeciwnym kierunku. Ludzie gapili się na nas z zainteresowaniem.

Odwrócił się jeszcze raz i spojrzał na mnie. Nie trudno było zauważyć ciemnych kręgów pod jego oczami, które wskazywały na to, że nie spał przez kilka dni. Bez słowa odszedł.

- On nie jest tego wart, kochanie. - niektóre dziewczyny burknęły w moim kierunku. -  Jest przystojny, wiem. Ale jest też frajerem.

- Dzięki za radę. - rzuciłam, odwracając się.

Reszta dnia była tak samo zła, jak poprzednia. Gdy samochód Lisy podjechał na parking, usiadłam wygodnie na siedzeniu pasażera, czując ulgę. Oliwier spał w nosidełku z tyłu i była to najlepsza rzecz jaką widziałam przez cały dzień.

-  I jak było? - Lisa zapytała podekscytowana.

Zmusiłam się do uśmiechu. - Wspaniale. Już wiem jak zapowiada się ten rok.


~*~

20 komentarzy:

  1. jezu super rozdział ajkhasdkykeud czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. KURDĘ, JA SIE PYTAM DLACZEGO JUSTIN JEJ UNIKA W SZKOLE ?.
    JA PIERNICZĘ, TO FF JEST TAKIE WSPANIAŁE <3.
    KOCHAM TO, POZDRAWIAM .
    @SKYSSCRAPPERR

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniale
    czekam na kolejny
    xo
    @ShawtyManeJB98

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały :)))
    Czekam na next.
    -Roksana ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny *_*
    @loseXmyself

    OdpowiedzUsuń
  6. Heej c:
    Przeczytałam wszystkie rozdziały w 2 dni . Historia mnie wciąnęła , choć zbytnio nie różni się od innych ff . Twoje tłumaczenie jest świetne - nie patrzę na błędy . Przecież każdy je popełnia , co nie ? :)
    Ana jest sympatyczna i od razu ją polubiłam :3
    Justin czasami mnie przeraża , jest nieprzewidywalny , ale cholernie słodki c:
    Głupota Emily mnie dobja :/
    Wujek Justina jest tajemniczy . Dla mnie zachowuje się jak zabójca / pedofil xd Nie no serio , stoi w oknie , obserswuje Ane ...
    Czekam na następny rozdział kochanie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaczęłam czytać i O MATKO , TO JEST BOSKIE !

    OdpowiedzUsuń
  9. matko kocham to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  10. jejku czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział... :)

    OdpowiedzUsuń
  12. kochaaaaaaaaaaaaammmmmmmmmmmm

    OdpowiedzUsuń
  13. naprawdę świetne <3 informuj mnie o nowych rozdziałach <3 @swagonjuju

    OdpowiedzUsuń
  14. O jezu czmu on ja unika żal xd

    OdpowiedzUsuń