piątek, 19 lipca 2013

third.

Ana

- Ładnie wyglądasz. Lista skomentowała pewnej nocy.

Spojrzałam na siebie. - Dzięki. Emily zaprosiła mnie z okazji czwartego lipca na wieczorne ognisko z jej przyjaciółmi. Pomyślałam, że pójdę i będę się dobrze bawić.

- W nocy, w lesie. - westchnął tata. - Baw się dobrze i bądź ostrożna.

Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w głowę. - Emily odwiezie mnie do domu, więc nie czekajcie.

- Jestem zaskoczona, że zgodziłaś się iść. - powiedziała Emily, prowadząc mnie między drzewami. - Nie wychodziłaś z nami od dwóch tygodni.

- Dużo się działo. - wzruszyłam ramionami.

Zapach alkoholu i trawki był prawie nie do wytrzymania. Na środku znajdowało się ogromne ognisko. To prawdopodobnie nie było mądre, ze względu na tyle nietrzeźwych ludzi wokół tego. Emily chwyciła mnie za rękę i  zanim zdążyłam to zauważyć to ciągnęła mnie od osoby do osoby. Wszyscy zachowywali się tak jakby byli szczęśliwi ze względu, że mnie widzą, chociaż wątpiłam w to, że pamiętają kim w ogóle jestem. Ktoś wcisnął mi butelkę piwa do ręki, a ja starałam się przebywać ze wszystkimi.

- Oh hej, to jest... - chłopak Emily, Bobby, zarzucił mocno rękę na moim ramieniu.

- Ana. - przypomniałam mu, próbując odsunąć się od niego.

- Dobrze, Ana. Cieszę się, że dołączyłaś do nas w ten piękny wieczór. - on pachniał tak, jakby wykąpał się w tanim piwie. - Chodź usiądź z naszą ekipą.

Usiedliśmy w kółku dookoła ognia. Emily była praktycznie na kolanach Bobby'ego, trzymając się jego szyi, jakby była jedzeniem. Obok mnie było dwóch znajomych Emily - Chrissy i Brooke, a obok nich był najlepszy przyjaciel Bobby'ego – Marcus. Było też kilka innych osób ze szkoły, ale oni nie mieli znaczenia.

Wszyscy wokół mnie byli pijani albo naćpani, kiedy to ja byłam tylko po jednym piwie. Spojrzałam w dół na moje dłonie i odpłynęłam myślami.

Moje zainteresowanie rozmową powróciło, kiedy pojawiła się wzmianka o Justinie.

- Widziałem tego dzieciaka Biebera dziś w sklepie. – powiedział Marcus wtykając papierosa między wargi.

Bobby się tylko zaśmiał. - Ten dzieciak jest dziwakiem.

Coś wtedy wstąpiło we mnie. Poczułam potrzebę bronienia go.

- Jakim on jest dziwakiem? - zapytałam ostro. - Nawet go nie znasz.

Wszystkie głowy automatycznie odwróciły się, po to by na mnie spojrzeć. Chrissy zadrwił, wywracając oczami w moim kierunku.

- I nie potrzebuje. - wypalił Bobby. - W pierwszej klasie, rzucił biurkiem na angielskim, ponieważ jakieś dziecko podłożyło mu nogę. Został zawieszony na dwa tygodnie.

- Słyszałam, że dźgnął kogoś w ósmej klasie, bo ten powiedział coś o jego wujku. – powiedziała Brooke, kradnąc papierosa od Marcusa.

- Ale wszystko to są plotki? – zapytałam.

- Nie zdziwiłbym się, gdyby to była prawda. - Bobby wzruszył ramionami. - Znasz jego historię?

Pokręciłam głową.

- On i jego matka już mieszkali w domu jego wujka, zanim jego matka umarła. Ta trójka miała ze sobą dziwną relację. Jego wujek był zarazem ojcem i mężem w tej rodzinie. To jest chore i pokręcone jeśli chodzi o mnie.

- Pewnego ranka, gdy Justin się obudził, a jego wujek był w tym czasie w pracy, ten znalazł ciało swojej matki. Od tamtej pory, on ledwo co pozwała Justinowi wychodzić z domu. Tylko do szkoły i takie tam. Współczuję mu. - dopowiedziała Brooke.

- Ja nie. Chrissy się zaśmiała. - On jest pieprzonym dziwakiem.

- Współczuje Anie, że musi mieszkać tak blisko jego. - Emily powiedziała współczująco.

- Bądź ostrożna, albo on przyjdzie po ciebie i będziesz następna. - Bobby powiedział głębokim tonem.

Przygryzłam dolną wargę, przewracając szklaną butelkę w dłoniach. Temat rozmowy zmienił się w coś bardziej zabawnego, ale ja się więcej nie odzywałam.

Kiedy byłam gotowa, aby iść do domu,znalazłam Emily kilka godzin później przy drzewie, nieprzytomną wraz Bobby'm.

- Kurwa. - mruknęłam, nie widząc jak mam się dostać do domu. Postanowiłam tej nocy zostawić mój telefon w domu. Pewnie teraz bez problemu mogłabym znaleźć drogę do domu. Było około dziesięciu minut jazdy do niego, więc nie więcej niż dwadzieścia minut spaceru. Niebo było bezchmurne, więc przejście się może być w porządku. Ale było zupełnie źle. Zgubiłam się w ciągu pięciu minut. Każde pojedyncze drzewo wyglądało tak samo, więc nie miałam pojęcia w którym kierunku idę.

- Chyba tutaj umrę. - mruknęłam do siebie, ledwo widzę pod stopami ukryte korzenie.- Zdecydowanie umrę.

Jestem pewna, że zsiusiałam się, gdy zobaczyłam jakiś ruch kątem oka. Aż podskoczyłam w górę.

- Justin? - krzyknęłam na osobę siedzącą na starym pniu drzewa. Był oparty plecami o drzewo, a jego głowa była odwrócona w kierunku nieba. Spojrzał na mnie.

- Co ty tutaj robisz? - zapytaliśmy równocześnie.

- Ty pierwszy. – rzuciłam.

- Przyszedłem tutaj by popatrzeć na gwiazdy. - westchnął wstając.

Bez zastanowienia powiedziałam. - Twój wujek ci pozwolił? - ponieważ byłam tak cholernie głupia.

Wyraz jego twarzy zmienił się od zmieszanego, do zranionego, a później do wkurzonego. - Co ty tutaj robisz do cholery o 12:30 w nocy?

- Zgubiłam się... - powiedziałam cicho, spoglądając na stopy.

- Zgubiła się. - westchnął - Poszłaś na ognisko.

- Um tak.

Westchnął ponownie. - Chodź.

- Gdzie idziemy?

- Odprowadzam cię do domu. - powiedział to tak jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

Szliśmy w milczeniu przez całą drogę do głównej ulicy. Kilka razy Justin musiał mnie podtrzymać, abym nie upadła. Jego ciepły dotyk zniknął równie szybko jak się pojawił. I wróciliśmy do udawania, że żadne z nas nie istnieje.

Zauważyłam, że jego cienka koszulka z długim rękawem, wygląda na nim tak dobrze.  I mógłby być jeszcze o wiele bardziej atrakcyjniejszy, gdyby tylko był milszy. Ale jestem pewna, że nie mógł być jeszcze bardziej atrakcyjniejszy, niż już jest.

- Gwiazdy tutaj wyglądają pięknie. -skomentowałam patrząc w niebo.

Justin spojrzał na mnie. - Założę się, że nie są takie jak te w mieście.

Więc on tego dnia słuchał. - Nie, wszystko co widzisz to fałszywe światła.

Wróciliśmy z powrotem do ciszy. Rozpoznałam ulice na której mieszkaliśmy, kiedy dotarliśmy na miejsce. Odetchnęłam z ulgą.

- Nie powinnaś chodzić sama. Nigdy nie wiesz jakie rzeczy mogą tam być. Las rozciąga się na wiele mil - Justin powiedział idąc obok mnie przez trawnik.

- Mój kierowca był na tyle pijany, że zgonował,  więc nie miałam możliwości powrotu do domu. - nie miałam pojęcia dlaczego mu to powiedziałam.

- Dobry przyjaciel. - powiedział sarkastycznie, nadal idąc obok mnie, dopóki nie byliśmy przed drzwiami.

- Dziękuję za uratowanie mnie. - zwróciłam się do Justina. Spojrzał na mnie. - To znaczy za odprowadzenie mnie do domu. Nie wiem jakbym się tu sama dostała. Justin skinął głową i miał zamiar odejść.

- Czekaj. - zwróciłam się do niego, ale nie wiem co jeszcze chciałam powiedzieć. - Um...

Popatrzył na mnie ze schodów. - Nie jestem.... - przełknął głośno ślinę. - Nie jestem jak inne dzieciaki, Ana. - dźwięk mojego imienia na jego języku sprawił, że prawie padłam tam trupem.

- Co ty-?

- Zaufaj mi. Jeśli wiesz co jest dobre dla ciebie to zostaw mnie. Nie chcesz być połączona z kimś takim jak ja. - te słowa zabrzmiały jak groźba. 

Patrzyłam jak odchodzi, aż znalazł się wewnątrz swojego domu. Mimo wszystko, zatrzymałam się na moim ganku. Chciałam poznać jego historię. Chciałam wiedzieć jaki jest naprawdę.

Chciałam Justina.

Kiedy odwróciłam się, chcąc wejść do środka,  w tym momencie zapaliło się światło w jednym z pokoi na piętrze w domu Justina. Ktoś stanął w oknie, cień był za duży, aby być Justina. Zamarłam, uświadamiając sobie, że ktoś patrzy na mnie, patrzył na nas.

Ktokolwiek to był, odsunął się gwałtownie od okna, gdy spojrzałam w górę. Światło zgasło. Wsunęłam się do środka. Tata spał na dole, na kanapie, czekał na mnie jak się domyśliłam. Potrząsnęłam nim lekko. - Tato. - szepnęłam.

Otworzył oczy. - Hej, jak tam impreza?

- Było.. fajnie. - wymusiłam uśmiech. - Idę spać. Dobranoc.

- Dobranoc, Ana. Kocham Cię.

- Ja ciebie też. - poszłam na górę, prosto do łóżka bez przebrania się. Świerszcze jeszcze przez godzinę nie pozwoliły mi zasnąć, ale później zapadłam w niespokojny sen.

~*~

12 komentarzy:

  1. ciekawe czy Justin opowie jej swoją historię (myślę, że tak haha) ale nie mogę się doczekać następnego rozdziału *,*

    OdpowiedzUsuń
  2. justin jest wspaniały <3 / @luuuuvjb

    OdpowiedzUsuń
  3. beznadziejne tłumaczenie, ops

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś jest cholernie zazdrosny i jakże odważny, że z anonimka pisze, ops @szanelll

      Usuń
  4. podoba mi się :) @reggae126

    OdpowiedzUsuń
  5. BARDZO FAJNE :* NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU!!! <3
    @Boss_Bieber_

    OdpowiedzUsuń
  6. To opowiadanie podbija wszystkie, Jezu, świetne jest! Bardzo dobrze tłumaczysz, lekko się czyta. Czekam na następny rozdział @szanelll

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne tłumaczenie, mam nadzieję ze Ana nie zrazi się tą paplaniną Justina : ''Jeśli wiesz co jest dobre dla ciebie to zostaw mnie. Nie chcesz być połączona z kimś takim jak ja.'' i pozna jego historię, która moim zdaniem pewnie będzie dramatyczna + bardzo lubię jak tłumaczki same wyrażają opinię na temat rozdziału, taki głupie, ale lubię to

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku świetny dopiero zaczynam czytać ale strasznie się spodobał ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. asjdnkajsmd ich pierrwsza dłuższa rozmowa <3
    @kasiamendaluk

    OdpowiedzUsuń